ROZDZIAŁ II
PORTRET ARTYSTY
Artysta od wieków traktowany był jako ktoś niezwykły, obdarowany niemal nadprzyrodzonymi mocami. Do dziś zresztą nazywamy talent darem Bożym, tchnieniem geniuszu. Takie postrzeganie artysty wynikało z roli, jaką przypisywano sztuce. Na przełomie XIX i XX wieku porównywano ją do religii, metafizyki, będących tajemniczym oknem, poprzez które zwykły śmiertelnik może wejrzeć w „bezdenną otchłań nieskończoności” (Zenon Przesmycki-Miriam), i wymagano, by zaspokajała naszą potrzebę obcowania z pięknem, dążenie do czegoś lepszego. Stanisław Wyspiański pisał, że sztuka winna dawać nam to, „czego nam otoczenie dać nie może, [...] gdziebyśmy radzi przebywali”.
Obejrzyjmy portrety malarzy, kompozytorów, muzyków. Być może na ich twarzach uda się dostrzec pragnienie i zdolność wypełnienia takiej misji.
Komentarze:
Podoba mi się inicjatywa publikowania w internecie ciekawych starych zdjęć ze zbiorów Muzeum Literatury. Miło popatrzeć na twarze zapomniach już dziś artystów.Oczekuję na więcej niespodzianek i dziękuję,Joanna.
Może nie niespodzianka, ale ciekawostka. Franciszek Ejsmond (pan w meloniku na s. 5) to tata Stanisława (dolne zdjęcie na stronie obok) i Julka, który pozuje na sarence w I rozdziale.